Dziwię się, że nikt nie wspomniał jeszcze o jej zupelnie nieudanej, wręcz beznadziejnej, tytułowej(!) roli w wyświetlanej obecnie "Alicji w krainie czarów"... Pani Mia w dziele Tima Burtona, zdawała się nie posiadać jakiejkolwiek mimiki, przez półtorej godziny prezentując w zasadzie dwie miny (nieustanne zamulenie + zatrważająco wymuszany, sztuczny uśmiech)... Nawet jeżeli miała grać według scenariusza osobę faktycznie zakłopotaną, niepewną tego co się dzieje wokół niej, to przepraszam bardzo, ale... Dlaczego nikt nie uprzedził jej, że do każdej roli należy wkładać chociazż odrobinę zaangażowania i emocji? U Mii próżno było tego szukać - Nie zauważało się praktycznie żadnej różnicy w jej reakcjach, obojętnie, czy miała okazję siedzieć obok Królowy Kier, iść korytarzem zamku, rozmawiać z Kapelusznikiem, czy znajdować się w realnych tarapatach... Jej finalna walka z Jabberwockym mogła być naprawdę efektowna, a niestety przypominała walkę z muchą czy innym tego typu insektem...
Szkoda tej roli, gdyż sam film był bardzo oryginalny, miał wiele mocnych stron, zwłaszcza jeśli chodzi o grę aktorską (jak zwykle znakomity J. Depp, świetna H. Bonham Carter), niestety Pani Mia nie dorastała do pięt komputerowo wygenerowanym postaciom - Mniamałydze, Bernardowi, czy też kapitalnemu kotu z Cheshire... I ten fakt jest niestety zasmucający, pokazuje bowiem, że w dzisiejszych czasach wytwór komputerowy potrafi wykazywać więcej emocji i zachowywać się bardziej naturalnie niż człowiek stworzony z krwi i kości...
potwierdzam, grała jakby miała dwa lewe za ciasne buty, znudzona, skrzywiona, wkurzona, naprawdę uważam że wypadła blado, grała tak samo jak w "In Treatment". Taka rola do popisu a emocji, tyle co łokieć.
Przyznam, że taka opinia mnie zaskakuje - mnie wydawało się, że grała
bardzo dobrze. Że była bardzo naturalna. Że sprawiałą wrażenie osoby
uczestniczącej w przedstawionych wydarzeniach, a nie aktorki odgrywającej
wyznaczoną rolę (w pozytywnym sensie). Kwestia indywidualnego odbioru, jak
sądzę.
w jej roli, banalny podstawowy błąd - można było wyczuć, jako widz, że wie co ma zrobić i kiedy. zanim wpadła do króliczej nory jakoś sobie radziła, może dlatego że miała konkretniej sprecyzowane - grać postać ze specyficznym charakterem, a potem w krainie czarów, specyficzny charakter zamienił się w sztuczne zagubienie, cała ta kraina bardziej ją drażniła niż fascynowała.
aahh dodam jeszcze że przykre jest to że lepiej Alicje potrafiła zagrać dziewczynka 10 letnia w ekranizacji z 1985 >.<
Z kina wyszłam z takim samym przeświadczeniem. Rola Alicji bardzo mnie rozczarowała. Irytowało mnie każde zbliżenie na Alicję i jej monotonną grę aktorską. Uważam, że cały obraz dużo stracił przez wybór Mii na główną bohaterkę. To ciekawa rola, którą można było zamienić na naprawdę ciekawą kreację. Na szczęście inne postacie uratowały ten film- REWELACYJNY Johnny Depp w szczególności. Jego Mad Hatter był absolutnym majstersztykiem.
Dokładnie o tym samym pomyślałam wychodząc z kina. Mnie jako Alicja też nie urzekła. Od samego początku jej kreacja mnie strasznie drażniła. Przede wszystkim była mało naturalna.
Szczerze mówiąc zawiodłam się na jej roli (i bałam się też, że tylko ja będę uważała jej grę aktorską za złą). Zastanawiam się, co oprócz ładnej facjaty dostrzegł w niej Burton. Ale cóż - jaka główna bohaterka, taki film.
Chciałam jeszcze dodać, że jeśli chodzi o emocje u komputerowo zrobionych postaciach, zgadzam się całkowicie z Daniellem.
a ja się nie zgodzę, wg mnie zagrała bardzo dobrze i wcale nie była sztuczna. cały film jak dla mnie fantastyczny, świetni aktorzy, a w szczególności Depp, ale to już przecież standard.
Jak dla mnie idealna do tej roli! Przecież nie musiała od razu prezentować gamy wszystkich min. Nadała odpowiedni ton swojej postaci. 10/10
na pierwszy rzut oka widać, że źle zagrała...za mało emocji...przecież znalazła się w całkowicie abstrakcyjnej sytuacji, nawet najbardziej znudzony życiem człowiek którego nic już nie zaskoczy wykrzesał by 100 razy więcej emocji niż ona...niby mówiła, że to wszystko sen i że nie wierzy w to co się dzieje, ale jej mimika w ogóle na to nie wskazywała, wyglądała raczej na znudzoną tym wszystkim, jakby miała wszystko w dupie i tylko czekała aż się będzie mogła stamtąd zerwać...ja nie wiem jaka była Alicja w książce, może taka jak w filmie, nie wiem, nie czytałam, ale zawsze miałam inne wyobrażenie o Alicji z krainy czarów...ech. ale Depp za to był świetny^^
Widzę, że bawimy się naprzemiennie "fajna", "niefajna".
Moim zdaniem zagrała świetnie - idealnie oddała rolę Alicji (bez zbędnego
przerostu formy nad treścią).
@kasiasosna: nie tyle na przemian co bardziej gdzieś pomiędzy krytyką odezwie się czasem ktoś komu się podobała gra mii.
mi osobiście bardziej od samego scenariusza podobały się kreacje drugoplanowych postaci: właśnie chodzi mi o deppa, carter no i samego kota;3
mia zagrała bo zagrała. i właściwie nie wywarła na mnie żadnego wrażenia
No fakt. Może nie zabłysnęła w roli Alicji, ale nie można było się po niej więcej spodziewać. Do tego grała w towarzystwie Deppa i H. Bonham Carter więc, trudno tutaj jej nie porównywać.
Powiem więcej, grać przy tak znakomitych aktorach dwiema minami, to wręcz potwarz.
A swoją drogą, jak można mieć kilka tak wspaniałych inspiracji wokół siebie na planie i grać konsekwentnie lite drewno? Niepojęte...
Kiedy dzisiaj aktor nie ma ADHD to robi dziwne wrażenie :D Inna rzecz że Mia nie jest zawodową aktorką ale amatorką ale to samo można by powiedzieć o większości hollywood z paroma "wielkimi" na czele.
IMHO Mia odegrała tę rolę dokładnie w taki sposób w jaki sobie wyobrażałem sobie Alicję czytając fragmenty książki. wielu z Was zarzuca jej brak okazywanych emocji podczas obcowania z abstrakcyjnymi postaciami. Według mnie jej reakcje są jak najbardziej rozsądne, jest przekonana, że wszystko wokół to sen, dlatego czeka tylko aż się skończy, obudzi się i pójdzie dalej, Przecież dopiero w ostatnich scenach dociera do niej, że wszystko dzieje się na prawdę. Jak więc w takim razie miała się zachowywać, biegać wkoło, krzycząc wniebogłosy, wyrywając sobie włosy z głowy? Przez to, że nie była egzaltowana, postać przez Mię kreowana skorzystała. A te wszystkie "ochy achy" nad Deppem i Carter są chyba trochę przesadzone nie sądzicie?
Dobry aktor/aktorka potrafi z jedzenia kanapki czy picia herbaty stworzyć emocjonującą scenę... Mia po prostu poraża sztucznością, sprawia wrażenie, że po prostu źle się czuje na planie i czeka aż to wszystko się skończy :]
Emocjonująca scena przy piciu herbaty..... tego jeszcze nie widziałem :)
Chyba za chodzę za mało do kina.....
Mi w każdym razie rola Miji przypadła do gustu
Polecam film "Scarecrow" z 1973 - Pacino i Hackman z jedzenia śniadania stworzyli scenę fascynującą :D
Oczywiście zebrało się grono wytrawnych krytyków filmowych, ba, największych znawców aktorstwa z całego świata! Jestem niezmiernie ciekawa, jak wy byście wcielili się w rolę Alicji. Według mnie Mia wypadła bardzo dobrze. Dziewczyna ma ze 20 lat i zaledwie kilka filmów za sobą. Poza tym właśnie taka wizja Alicji mi odpowiadała. Zachowywała się jak po prostu jak dziewczyna z dobrego angielskiego domu. Nadmiar emocji mógłby wyglądać jak w brazylijskiej telenoweli. Och, a wtedy zostałaby uznana za najgorszą aktorkę świata.
"Jestem niezmiernie ciekawa, jak wy byście wcielili się w rolę Alicji." - przy takim założeniu nikt nie powinien oceniać gry jakiejkolwiek aktorki czy aktora, bo przecież nie wiadomo, jak my byśmy wypadli w tej roli przed kamerą. ale to mija się z celem: aktorzy będą oceniani niezależnie od tego, jak osoba krytykująca wypadłaby na miejscu aktora. ja wiem, że w ogóle nie potrafiłabym zagrać w filmie ani w przedstawieniu ani nawet w serialu. mimo to mogę stwierdzić, jako widz, że można było zatrudnić bardziej doświadczoną aktorkę. być może Mia rzeczywiście nie miała "pola" do wykazania się, może jest uzdolniona, ale tego nie było widać, ale mnie drażniła jej maniera. widziałam wiele filmów z dziewczynami "z dobrego angielskiego domu" i Mia w żadnym calu nie przypominała takowej. miała być zbuntowaną, młodą kobietą? też nie wyszło, bo zachowywała się bardziej jak rozkapryszona gimnazjalistka, a nie dziewczyna o szalonej i zbuntowanej naturze "punk rockowej", która lubi postawić na swoim i nic ją nie obchodzi, co myślą inni.
Debilna argumentacja. Skoro p. Wasikowska pobiera pieniądze (i to niemałe) za taką rolę, przyjmujemy fakt, iż jest profesjonalistką, a co za tym idzie, wymagamy od niej gry na pewnym poziomie. Czy gdy stolarz albo murarz schrzani robotę, to na zarzuty klientów odpowiada "ciekawe jak ty byś to zrobił"? Nie, skoro klienci płacą mu za wykonywaną pracę, oznacza to, że ufają jego profesjonalizmowi i zakładają wykonanie zadania w stopniu co najmniej zadowalającym. Dlatego gdyby p. Wasikowska zagrała za darmo rólkę w jakimś podrzędnym filmie, nie miałbym jej nic do zarzucenia. Mam za to uzasadnione pretensje, że za swoje drewniactwo zarobiła zupełnie nieadekwatną do jej usług kupę szmalu i delikatnie mówiąc, sp***a świetnie zapowiadający się film.
Przede wszystkim to pieniądze dostała po zatwierdzonej przez całą masę inwestorów i realizatorów kolaudacji, więc jak chcesz mieć do kogoś pretensje to do nich a nie do bogu ducha winnej dziewczynie, która miała farta bo zauważył ją wybitny reżyser. Radzę się nie odzywać jak się nie ma pojęcia!!!
Nie widzę innego powodu, jak wcześniejsza znajomość albo jakieś więzy rodzinne. Tak uznany reżyser, jak Tim Burton, nie powierzyłby głównej roli dziewczynce złapanej na ulicy (a takie wrażenie sprawia w tym filmie Wasikowska).
Typie, a nie pomyślałeś (może przez 5 lat udało Ci się dojść samemu do takich wniosków, nie wiem), że Burton lepiej wiedział, jaką chciał Alicję zobaczyć w filmie?
I tak, zgadzam się, że argumentacja typu "tylko krytyk może się wypowiadać, ty się nie znasz" jest idiotyczna i mija się z zamiarem tego portalu. Jednak szanujmy się, z tego co czytam nie masz rozległej wiedzy filmowej, nie jesteś filmoznawcą, jak zresztą zdecydowana większość populacji. Pomyśl czy w takiej sytuacji nie lepiej powiedzieć "moim zdaniem - fatalna rola". Lubisz ekspresyjny styl w aktorstwie i super, ale wyobraź sobie, że są też ludzie, którzy wolą stonowaną, niewidoczną mimikę. Ja przepadam za grą głosem, Mia świetnie to robi, nawet te kilka lat temu wychodziło jej to nieźle.
Zgadzam się. Zagrała sztucznie i monotonnie. Nie wyrażała prawie żadnych emocji. Jej postać była strasznie nudna. Mam nadzieję, że w innych filmach się postara.
mi pasowała, scenariusz już nie. Niestety nie dawał on możliwości na gre aktorską, do tego można dowalić mase efektów komputerowych: "tu ci podleci kot i masz z nim gadać o tym i o tym i tyle i przez tyle sekund i masz za bardzo nie gestykulowac albo robić dziwnych min itd itp bo graficy się zesrają, a budżet nie przewiduje poprawek, w końcu to zwykła bajka disneya dla samej kasy"
Wasikowska nie wypadła najgorzej - wypadła średnio. Bądźmy szczerzy, nie alicja była głównym bohaterem - byla jedynie motywem przewodnim. Mi wystarczyła. Spełniła swoją rolę - zawiodla nas do krainy czarów. Sztuczne zagubienie rzeczywiście mogło być sztuczne z prostej przyczyny - ona juz tam była, ale cały czas wmawiala sobie i innym, że to nie prawda. to jak amnezja - odruchy pozostają, ale rozsadek robi swoje.
Goranos jak myslisz ze Mia w "In Treatment" grala bez emocji i ze w serialu jej rola byla blada to mam wrazenie ze ogladalismy calkiem inny serial !! Tam wlasnie zauwazylem ze dziewczyna ma potencjal . Odnosnie Alicji film ogolnie za bardzo byl wydaje mi sie przereklamowany jak wiele filmow w ostatnim czasie a sama rola Wasikowskiej... mam takie wrazenie ze za duzo ludzi porownuje jej gre w stosunku do Deepa a wiadomo jakim rezultatem sie to konczy .
Niestety, muszę się zgodzić. Cały ten film to jedno wielkie rozczarowanie, a Mia go po prostu dobiła. Boję się tego, co zobaczę w najnowszej ekranizacji 'Jane Eyre'... O.O
Sczerze to nie oglądałem tego filmu ale komentarze rozbawiają mnie do łez, teraz mam lekką ochotę ściągnąć sobie film, albo przynajmniej zobaczyć część, czy faktycznie jest tak fatalnie jak mówicie. Może ma nadopiekuńczą matkę i kazała jej zrobić botox :D chociaż w takim wieku to musiał by jej ktoś naciągać skórę żeby miała zmarszczki, no ale kto tam ją wie ;p ... zaraz ustawie download filmu ;p
@ Ameriel - też się boję ...
ktoś tu ładnie ubrał w słowa - była sztucznie zagubiona w Alicji
zepsuła mi ten film, jej fatalna gra odciągała uwagę od scenografii, Rickmana i Deppa
oglądałem prawie wszystkie filmy z Mią, łącznie z krótkometrażowymi, i muszę przyznać że jej aktorstwo zainteresowało mnie, wręcz zafascynowało jak żadnej innej aktorki młodego pokolenia. z roli na rolę gra coraz lepiej, coraz dojrzalej. oczywiście - jak ktoś słusznie zauważył - nie jest profesjonalną aktorką (przez wiele lat trenowała balet) i to widać ale jest w niej coś niezwykłego, jakieś wewnętrzne piękno, wrażliwość która z niej emanuje. nie jest przecież obiektywnie-fizycznie szczególnie piękna, a jednak nie mogę oderwać od niej oczu. nie widziałem jeszcze Jane Eyre. zdecydowana większość top critics w recenzjach na rotten tomatoes podkreśla, że to jej prawdziwie przełomowa, najlepsza dotychczasowa rola.
Zgadzam się z autorem tematu. Według mnie beznadziejna aktorka. Ma coś w sobie lekko irytującego. W Alicji i
Wszystko w porządku to już w ogóle nie mogłem jej przeżyć.
Nie zgadzam się. To znaczy.. Aktor oczywiście może stworzyć wielką kreację, ale jeśli zapomnieć że to film... Alicja jest trochę zagubiona, trochę szalona, trochę odważana, troche tchórzem...trochę kobietą, trochę dzieckiem...
Nie powiedziałbym że była ekspresyjna, czy że była to wielka kreacja...
ale była trochę rzeczywista, trochę magiczna... pasowała mi w tym filmie ;)
hmmmm....
Moim zdaniem nie wypadła tak źle w tej roli, ale nie powiem też że bylo idealnie ..
Moją uwagę przykuło to że grała tak lekko przybita ale może o to chodziło w tym filmie ... niewiem uważam że zagrala tą rolę pół na pół
Ale zagrala dobrze :P
Boże, a czy nikomu nie przyszło do głowy, że to zamysł Burtona? Osobiście także wyobrażałam sobie Alicję jako dziwaczną dziewczynkę, która do Wonderlandu po prostu pasuje, a ta w filmie wciąż wydała sie jakaś zażenowana i zdzwiniona (przestraszona nawet) tym jak zachowuje się chociażby kot czy Kapelusznik. Ale skoro za film bierze się taki gościu jak Tim Barton, który jak wiemy ma specyficzny sposób postrzegania świata, to czemu nikt nie pomyślał, że wg. reżysera ona miała tak zagrać? Że Wasikowska oddała to co Burton chciał przekazać?
Jeszcze nie oglądałam Alicji, ale jedno trzeba jej przyznać: brzydka to ona jest:)