Ciekawostka z profilu "Transformers: Zemsta upadłych":
"Jonah Hill miał zagrać kolegę Sama Witwicky (Shia LaBeouf), ale zrezygnował po przeczytaniu
zaledwie dwudziestu stron scenariusza."
Mam szacunek, że w tym kale nie chciał zagrać.
Grał w wielu głupich komediach, ale nawet to wydało mu się zbyt debilne. Chociaż dziwne, że scenariusz tego gniota ma więcej niż 20 stron.
Właśnie. Nawet on nie mógł pojąć debilizmu tego filmu. Swoją drogą scenariusz wydawał się zapisany na kawałku papieru toaletowego xD
Nie dziwię się, to jeden z najbardziej bezsensownych filmów jakie widziałam, jakby zrodzony w umyśle upośledzonego 5-latka. Na poziomie horrorow klacy c
akurat efekty są dobre i ten film to najlepszy przyklad dla twierdzenia ze film to nie same efekty specjalne ale i treść
hahaha 10/10!
swoją drogą- trzeba być mocno zaślepionym, żeby wspominać o szacunku wobec tego otyłego aktora, który podobno jest inteligentny, bo nie zagrał w Transformersach, a mimo to jego wielka inteligencja pozwoliła mu zagrać w wielkim arcydziele pt. "To już jest koniec", gdzie został zgwałcony przez mutanta rodem z "Legendy" Scotta.
Była to jedna z najbardziej niesmacznych scen, jakie kiedykolwiek widziałem w filmie fabularnym.
Dla mnie jest po prostu kolejnym leniwym grubasem, ktoremu nie chce sie schudnac. Filmy z nim sa srednie (czasem lepsze) i tyle. Di Caprio albo jakims innym Deepem to on nie jest.
Deppem.
A Depp z kolei nie jest Robertem De Niro. Czyli wychodzi na to, że to jednak Depp jest słaby.
Bo nie rozumiem, jak porównanie kogoś z Johnnym Deppem czyni go słabym aktorem. A Hill jest dobrym aktorem komediowym i filmy z nim z reguły trzymają określony poziom. A tym bardziej nie rozumiem, co wspólnego z aktorstwem ma jego waga. Gdyby schudł, byłby lepszym aktorem? Co to ma do rzeczy?
No to nie zrozumiesz. Dla tych, co bylo to zabawne, zrozumieli za pierwszy razem. Ty tego nie rozumiesz, wiec i tak Ciebie to nie rozbawi panie Powazny. Dziekuje, dobranoc.
Podejrzewam, że ten "leniwy grubas" pracuje 6 może 7 razy więcej niż Ty. Myślisz , że praca w Hollywood to bułka z masłem? Tam żeby być kimś trzeba się starać.
Nie jest mozliwe, ze pracuje 7 razy wiecej niz ja. Srednio pracuje 7 godzin dziennie. 7x7=42 godziny. Czaisz?
A tak na powaznie, szczerze nie obchodzi mnie ile on pracuje, co robi itd. Nie jestem jego fanem, a filmy z nim ogladam bardzo rzadko.
Taki piękny avatar i takie brzydkie słowo? Niedobrze :(.
A co do twojego pytania - oglądałem superbad. Po obejrzeniu filmu wszedłem tutaj i nabazgralem coś. A że ktoś do mnie coś pisze, to odpisuje, bo nie jest ładnie nieodpisywac. Oto moja historia.
Tu nie chodzi o starania. Dobry aktor potrafi stać się postacią którą ma zagrać a nie zagrać siebie w roli tej postaci.
Akurat "To już jest koniec" jest jednym ze śmieszniejszych filmów tego roku. A że humor tej ekipy nie zna granic, to już inna sprawa.