koleś w każdym filmie wygląda identycznie, rozczochrany fryz, jakiś płaszczyk, jakby przed chwilą wyszedł z wyra w owym płaszczyku i ciągle się gdzieś spieszy.
I zawsze gra tę samą postać podobnie jak niejakie Lopez czy Bullock, które w każdym filmie grają siebie i wygladają tak samo. Takich "aktorów" można wymieniać i wymieniać.
Tylko jest jedna rzecz, która ich rozróżnia - jednych się chce oglądać, inni wnerwiają. Zobacz - czy Clint daje jakieś popisy aktorskie? Nie, ale świetnie się go ogląda. Co do Johna to do wielkich mu brakuje, ale taki najgorszy nie jest