Oczywiście bogaci są źli i głupi. To przecież banał. I można się z tego pośmiać - część obserwacji naprawdę trafnych, błyskotliwych i śmiesznych. Ale reżyser chyba nie wiedział, kiedy ma przestać. Powtarzanie dziesiątki razy scen rzygania ani nie było zabawne, ani nic nie wnosiło.
W punkt. Nie mogę zrozumieć tych wszystkich ludzi na sali, którzy pokładali się ze śmiechu podczas scen rzygani. Wtf?
to prostu , wiekszosc ludzi w kinie jest przypadkowa , skuszona nieadekwatnymi reklamami dystrybutora. żyganie było ważne
Satyra i komizm sytuacji mogą przyjąć różne oblicza, niektóre również z pozoru obrzydliwe. Jeśli ktoś nie łapie konwencji jest oky, tak jak nie każdego śmieszą żarty o pedofilach na stand-upie
Być może, ale widać jestem nadmiernie sensytywna bo obrzydzenie wygrało z uważnością na szczegóły w tle
może ich zrównało fakt, ale winna była bogata znudzona pierwsza żona bo przez jej zachcianki zepsuło się "to " co spowodowało te wymioty ( zawile ,ale nie chcę spojlerować :-)
Na mnie sceny o których napisałaś tak bardzo nie działały, ale moje znajome nie mogły dalej oglądać . Film banalny ? Nie , nie sądzę . Najpiękniejsze bajki i baśnie ze znanymi wszystkim morałami wydaja się banalne.
'Oczywiście bogaci są źli i głupi. To przecież banał.' Gdzie ty tam widzisz podzial, nie sa ani zli ani dobrzy, tak samo biedni. Biedna sprzataczka potrafi zalapac rybe i rozpalic ogien, bogaty sprzedawca broni potrafi ubijac milionowe umowy, ani to nie robi z nich madrych ani glupich. Sama raczej ryby nie zlapiesz a do miliarderow sie raczej nie zaliczasz. Podzialu na dobrych/zlych tez nie ma, obrywa sie raczej kazdemu.
Przygody pięknej, młodej i prawie bogatej pary na lądzie, wodzie i prawie bezludnej wyspie. O czym by nie byl, ważne ze bywa błyskotliwy i zabawny, to rzadkość, do tego świetnie zrealizowany i zagrany, do tego pokazuje kawałek współczesności, trochę w krzywym zwierciadle, ale jednak wbrew temu co pisałaś - co takiego złego i głupiego było chociażby w leciwej parze angielskiej od militariów? W skandynawskim informatyku? Nawet w ruskim panie „I sell shit”? Z nikogo Ostlund nie robił durni, każdy miał teoche ciepła, każdego dało się zrozumieć. Nawet jeśli Biały lotus (dla mnie najciekawszy serial ostatnich lat) byl wcześniej to niczego Trojkątowi smutku nie odbiera. Świetne, niegłupie satyry, nawet jeśli ocierające się momentami o banał.
Dziękuję za obszerną odpowiedź. Faktycznie, błyskotliwy i zabawny był tylko do pewnego momentu. Ale to oczywiście tylko moje odczucie. Nic nie było głupiego w samych postaciach. Dla mnie "głupie" było to do czego te postaci, niosące w sobie duży potencjał zostały sprowadzone - do jednowymiarowości i ich spłaszczenia. I właśnie o to mam pretensje to tego filmu. Do zredukowania ich do klisz i stereotypów.
Jaki stereotyp widzisz w szefowej babci klozetowej Abi ? Poza stereotypem bogatej zblazowanej elity (bohater zbiorowy) to jakie stereotypy widzisz w poszczególnych bohaterach ? Czy one tam aby na pewno istnieją ?
No chociażby to, jak się zachowuje, gdy na chwilę dostaje władzę. Dokładnie tak samo i gdyby tylko tak zostało w następnym filmie mogłaby odgrywać te "zepsute elity". Drażni mnie już ten prostacki schemat: bogaty - zepsuty i zły; biedny - zaradny i szlachetny.
Jasne, może to być drażniące, ale wystarczy spojrzeć za okno na Świat, wygląda to niestety tak samo od zarania dziejów - i o tym generalnie jest ten film w postaci pastiszowej. Ja to szanuję, mnie to bawi a jednocześnie nad tym ubolewam.
To prawda, w tym filmie nie było po żadnej ze stron szlachetności. Odnosiłam się do ogólnej tendencji.
Oczywiście, Świat tak wygląda i jest spójny z filmową wizją poza fragmentem Twojej wypowiedzi gdzie 'biedny zaradny i szlachetny' Natomiast w filmie było biedny zaradny ale tylko w określonych okolicznościach gdzie życie wyposażyło go w określone umiejętności, w świecie elity te umiejętności są wyceniane na lewel kierowania toaletami. Szlachetności po żadnej ze stron nie odnotowałem w tym filmie
mnie też takie sceny nie śmieszą, dlatego pewnie nie lubię kac vegas, ale poza tym film bardzo mi się podobał, ja w przeciwieństwie do innych polubiłam bohaterów, mieli dużo wad, ale to mi nie przeszkodziło, mieli swoje dobre oblicza
Jest tam elipsa. Trzeba przypomnieć sobie początek filmu i to, że Yaya mówi o tym, że umie manipulować ludźmi. Yaya w ostatniej scenie wraca do starej roli.
A o genialnych tekstach i cytatach Woodego nie wspomnisz? Widzisz tylko rzyganie, którego wydźwięk i forma jest tak oczywista, że odbieranie go w dosłowny sposób jest przejawem ignorancji. Nie dostrzegasz w filmie świetnej alegorii czy tylko udajesz, że jej nie widzisz, gdyż prześmiewczość w nim zawarta nie wpisuje się w Twoje poglądy?
Dałam filmowi ocenę 6, co oznacza, że niezły. Dostrzegam bardzo dobre niektóre dialogi, prześmiewczość. Ale nic w tym odkrywczego, więc jakoś mnie nie zachwyca. A rozbudowana do granic niemożliwości część "fizjologiczna" to jak wkładanie widzowi łopatą do głowy tej "alegorii".
Lwia część filmów, które wysoko oceniasz nie są odkrywcze, a się nimi zachwycasz.
Ale przecież te cytaty to żywcem wyciągnięte z jakiejś licealnej dysputy 17 latków i to niby sprawia że ten film jest taki wyjątkowy ? Chyba już rozumiem skąd te zachwyty skoro takie coś powoduje efekt wow
Bo rzeczone cytaty kapitalnie opisują zgniliznę jaka toczy świat. Świetnie wpisują się w przekaz filmu i nadają mu właściwy kontekst - zadufany "inteligencie".
Czy każda osoba która ocenia wysoko ten film musi obrażać każdego któremu się on średnio podoba ? To nie czyni z was znawców kina