Zredukowany do połowy, nieoficjalny debiut reżyserski Quentina Tarantino to swojego rodzaju protoplasta licznych, przyszłych znaków firmowych twórcy "Bękartów wojny". Pomijając już elementy fabularne wykorzystane 6 lat później w "Prawdziwym romansie", znajdziemy tu zalążki słynnej stacji radiowej K-Billy, nawiązania do De Palmy, a nawet wzmiankę o Aldo (wtedy jeszcze jako "Aldo Ray"). Ponadto kilka wdzięcznych dialogów, może jeszcze nie na miarę "Reservoir Dogs", ale narzekać mogą tylko ci, którzy film potraktują inaczej niż ciekawostkę. W zdumienie wprowadzić może natomiast, iście slapstickowa scena walki wyciągnięta niczym z Tromy, lub innej eksploatacji. "My best friend's birthday" to jawny manifest fascynacji reżysera kinem i szeroko pojętą popkulturą, do którego fanów (wczesnej) twórczości Tarantino, nie trzeba będzie długo namawiać.
Porucznik Aldo Raine - Aldo Ray. Po angielsku brzmi niemal identyczne. Poza tym to, że Tarantino jest mistrzem tworzenia powiązani wiadomo nie od dziś. Powstał nawet zacny artykuł o tum http://www.filmweb.pl/article/Pan+Zemsta-92287 . Co do True Romance wydajnie mi się, że jest to kontynuacja "Urodzin mojego najlepszego przyjaciela".