Film nawiązuje do obecnej sytuacji z wojną na Urkainie. Mavka to matuszka Rasija, eliksir życia to ropa naftowa, największy duch obrońca lasu to Putin, a ostateczna moc zagłady, to bomba atomowa.
Ukraińcy z wioski kiedyś dostali trochę eliksiru życia, ale chcieli wszystko dla siebie za darmo, więc rozpętali wojnę. Była nawet Julia Tymoszenko (żona właściciela tartaku), bracia Kliczko (jej obrońcy), oraz New Age i LGBT (nadworny stylista, marzący o własnym butiku z koronkami dla mężczyzn).
Przesłanie jest takie, że lepiej przestać z eskalacją konfliktu, bo moc ostatecznej zagłady będzie musiała zostać użyta.
A Wy jak to interpretujecie?
Animacja i grafika bardzo dobra. Ale:
Fabuła jest pełna absurdów, prawa fizyki prosto z kreskówek, dużo chaosu i nieprawdopodobnych zmian akcji, dialogi płytkie i durnowate, humor na poziomie dzieci 3 lat.
Trzeba mieć nieskończone pokłady złej woli, żeby ten film interpretować w taki sposób.
Welcome in reality. Ten świat jest zły. Jak przyszedł Bóg, to go zabili i jeszcze na niego mówili.