Rozczarowuje budowaniem napięcia, w ogóle nie jest straszny. Poza początkową, otwierającą sekwencją, która jest w zwiastunie, ma do zaoferowania ze dwie fajne sceny. A szkoda, bo pomysł był intrygujący. W ciąż mam w pamięci "Obecność 2" (8/10), na której byłem tydzień temu, i jeśli mam je porównywać, to "Kiedy gasną światła" jest gorsze na każdym możliwym poziomie, od samej historii, poprzez scenerie, na sposobach straszenia widza kończąc. David F. Sandberg powinien udać się na korepetycje do Jamesa Wana.
Brakiem napięcia? Nie straszny? Chyba oglądaliśmy inny film. Ja to już w życiu nie zgaszę światła w domu bo będe miał przed oczami tego stwora.
Mam ryczałt. Ile bym światła nie świecił i tak płace 300 zeta co dwa miesiące. Nawet jakbym w ogóle nie zapalał.
Dokładnie to nawet nie wiem, od prawie 30 lat opłate za prąd doliczają mi do czynszu co drugi miesiąc 300 złotych.
Nie wiem ile ludzi ma nyktofobię i nigdy całkowicie nie gasi światła, ale na pewno większość ludzi w mniejszym, bądź większym stopniu odczuwa lęk przed ciemnością. Najwyraźniej nie jesteś w tej grupie, bo gdybyś był, to zupełnie inaczej podszedłbyś do kwestii napięcia :)
Sam film ma ciekawy pomysł, ale jeszcze lepiej by było, gdyby się okazało, że duch został wynajęty przez firmę energetyczną - straszy klientów dla zwiększenia zysków z prądu ;P