Pojawiają się sugestie, że Scott dopiero w wersji reżyserskiej wpadł na pomysł zasugerowania, że Deckard jest Replikantem. To nieprawda, od początku miał taki plan, tyle, że wytwórnia nie chciała na to przystać i wycięła mu scenę z jednorożecem i orygiami. Ale najlepszym dowodem,że od początku miał zamiar, co najmniej zasugerować, że Deckard może być Androidem, jest stosunek Gaffa do Deckarda-od samego początku traktuje go protekcjonalnie, dokładnie obserwuje, jak jakiś dziwny okaz,lubi go prowokać (scena, gdy przychodzi po niego do ulicznego baru i bezczelnie zaczepia,uderzając go laską po ramieniu), no i oczywiście co i rusz tworzy swoje dziwne oryginami, również w obecności samego Deckarda. Na końcu filmu, w scenie śmierci Beatty'ego, (przed ostatnią sceną z orygiami-jednorożcem) , niemal wprost mówi Deckardowi kim naprawdę jest. Najlepsze jest to, że to też nie musi o niczym przesądzać. Gaff może się mylić, albo po prostu bawi się Deckardem, z jakiegoś powodu nim gardzi i lubi go traktować, jak Androida.
Są jeszcze oczywiście świecące oczy, u Androidów i Deckarda....
Całe piękno i zarazem Przesłanie Blade Runnera polega właśnie na tej niepewności, co do własnej, ludzkiej tożsamości, czy indywidualności i jakiegoś znaczenia własnego istnienia.
Poświecenie Roya gdyby ratował własnego- oczywiście wiadomo, ze on by tego nie wiedział- traci sens na całym metaforycznym konstrukcie swoistego pojednania jakiego dokonuje Roy między swoim światem a światem ludzi.
Przez takie bzdury Scott dzis jest głupim dziadygą który niszczy własne dzieci- vide obcy.
Na szczęście nowy Blade Runner nie jest dzieckiem tego partacza.
Tak, ale właśnie tylko wtedy, gdyby o tym wiedział.
Co do Scotta-pełna zgoda, trudno uwierzyć, że reżyserem "Nostromo" i "Blade'a" jest ten sam człowiek, który nakręcił "Przymierze"...
Jeszcze jedna uwaga-Gaff na dachu mówi do Deckarda o Reachel, że "długo nie pożyje, ale kto z nas tak naprawdę żyję", trochę sugerując, że on również może być Replikantem. To też ładnie tłumaczyłoby jego pogardliwy stosunek do Deckarda-Replikanta, gardząc nim, gardzi również sobą, tym, kim naprawdę jest. Jest w Gaffie dużo z Androida-choćby właśnie te oczy, choć nie świecące, ale dziwne,niepokojące.
Ale naistotniejsze, że wypowiadane przez niego zdanie: "kto z nas naprawdę żyje" odnosi się do większości ludzi, którzy żyją trochę, jak replikanci, roboty, w ciągłej rutynie, powtarzalnej pracy, wykonując polecenia, w strachu przed śmiercią.
mały edit: na końcu miało być: wykonujący polecenia, żyjący w strachu przed śmiercią
Nie jestem pewien, ale to tłumaczenie z angielskiego to chyba sobie rozbudowałeś.
On tam chyba po prostu powiedział "who does?" Nie było tam żadnego słówka "really".
Ja tam słyszę "szkoda, że ona DŁUGO nie pożyje"...a potem (trudno to przetłumaczyć bezpośrednio na Polski), stwierdzenie, że "ale kto żyje długo?"
Nic o kontekście jaki ty podałeś, o życiu NAPRAWDĘ. Chodziło o długość życia.
On powiedział coś tak OGÓLNIKOWEGO i pospolitego. Tak nie precyzyjnego.
A niektórzy traktują to jakby mówił jakieś "FAKTY".
Faktycznie brak "really" w oryginale (w tłumaczeniach bywały), tym niemniej nie zmienia to wymowy jego słów.
Kinoma77_filmweb jest bardzo inteligentny. Widać, że zna się na rzeczy. Może to nie tylko kinoman, ale i jakiś zawodowiec...? Ale w tym jednym przypadku mu dogadałeś. Gratulacje.
Świecące oczy to zwykły mit, o którym o dziwo nikt nie napisał, że został obalony przez samego H. Forda. Więcej o tym i wyjaśnienie, dlaczego Deckard nie mógł być replikantem, opisałem w wątku: http://www.filmweb.pl/film/%C5%81owca+android%C3%B3w-1982-734/discussion/Prawdzi wa+interpretacja+Blade+Runnera+-+Odk%C5%82amanie+mit%C3%B3w,2954387
Oczywiście wszystko można podważyć i zracjonalizować, tylko po co? Całe piękno polega na tej dwuznaczności, a filmy takie, jak "Blade Runner" wręcz zachęcają do snucia różnych interpretacji, również tych z pogranicza filozofii i poezjji. Tym niemniej, tez skłaniam się do oponii, że to tylko sugestia-Deckard był człowiekiem, a jednocześnie jego postać była symbolem Człowieka, jako takiego, każdego z nas, której wolna wola to mit.
Co do świecących oczu, to bez względu na to, co później mówili na ten temat Ford, czy Scott zabieg ten był wyraźnie w filmie zamierzony, bo gdyby y nie był, musiałby siłą rzeczy, być błędem twórców, co byłoby bez sensu.
Nie był zamierzony i nie jest to żaden błąd. Ja żadnych świecących oczu nie widziałem i nie mam ochoty zastanawiać się nad jakimiś milisekundami filmu.
To ciekawe, bo świecące oczy, również u Deckarda przewijają się niemal przez cały film. I oczywiście, nie był to żaden błąd, lecz celowe działanie twórców.
To jest błąd. W pierwszej scenie Rachael i Deckarda, podczas przesłuchania oczy obojga są w cieniu. Widać jak jest poprowadzona linia cienia przez ich twarze. Oczy Rachael się świecą, Deckard ma oczy normalne. Tutaj jest bardzo mocno zaznaczone -Deckard jest człowiekiem.
Założenie że Deckard tropiący nieodpowiednie emocjonalne reakcje u replikantów - i wiedzący o oczach - nie zauważa ich u siebie -jest przezabawne ^^ Zachowanie Gaffa zawsze odbierałem że on po prostu jest na pozór szorstki i zdystansowany do Deckarda który delikatnie móiąc nie jest mistrzem wdzięku - ale w gruncie rzeczy jest inny. W końcu wie o Deckardzie i Rachel i nic nie robi chociaż niby jest ścigana( nie pamiętam już czy to było w Final Cut czy było wcześniej). W gruncie rzeczy typowi niepasujący do siebie partnerzy.
Dodatkowo założenie że Deckard jest replikantem -i jest to wewnętrzna sprawa replikantów którzy kochają inne replikanty oraz zabijają inne replikanty niby mając jakieś uczucia ale we gruncie rzeczy tylko symulacje -bo są replikantami - zamienia ten film w pusty teatr kukiełek o niczym. Tak naprawdę.
Bo nie ma punktu odniesienia, czyli - człowieka..
Jeżeli są tutaj tylko replikanci -to ich działania i uczucia nie mają żadnego znaczenia. Bo nie ma zestawienia z człowiekiem i pokazania że są tak samo dobre. że są tak samo ludzcy. Bez człowieka w akcji filmu -są tylko pustymi kukłami którzy coś sobie wyobrażają.
Ridley Scott to idiota ^_^
Deckard nie wiedział, że jest (że może być) Replikantem, podobnie, jak reszta replikantów tego nie wiedziała. To tak, jak u ludzi-nie wiadomo co się w nich kryje-psychopaci na przykład, sprawiają wrażenie przemiłych istot. Świecące oczy u Decakarda pojawiają się w końcówce filmu, w scenie z Rachel i z całą pewnością nie jest to błąd. Tym niemniej, powtórzę-uważam, że to jedynie celowa sugestia, Deckard jest człowiekiem, choć żyje (jak większość ludzi), dosyć mechanicznie...
Raczej to błąd. W pierwszym spotkaniu Rachel i Deckarda oboje są tak samo ustawieni naprzeciwko siebie, oboje mają światło w oczy. U Deckarda oczy są normalne, u Rachel -"androidzkie". Ta scena wyraźnie podkreśla ze to konfrontacja człowiek/android (tym bardziej że postacie filmu tego nie widzą, te "oczy" to sygnał tylko dla widza ;)
"Pojawiają się sugestie, że Scott dopiero w wersji reżyserskiej wpadł"
Jakie kurna sugestie!! Widziałem jak w wywiadach jak mówili o tym WPROST scenarzysta, producent, Ford...Jakie kurna "sugestie"!
Dzięki rhotax, po tylu latach ktoś w końcu konkretnie wyjaśnił sens filmu...:D. Zgadzam się z Twoją wypowiedzią, jednak w pierwszym punkcie to Cię chyba trochę poniosło.
świecące oczy są dowodem ( ja bym to nazwał sugestią ) na bycie replikantem, ale to nie jest dowód dla łowcy, tylko dla WIDZA!!!!!!!!!!!! Decart ma swoje narzędzia (jak słusznie napisałeś) by rozpoznać androida, ale nie mówi tego wprost, dlatego zabieg "świecących oczu" jest wprowadzony wyłącznie dla oglądającego.
A dlaczego nikt nie mówi o scenie z sowa....jej oczy się świecą w identyczny sposób jak u androidów a Rachel potwierdza, że sowa jest sztuczna........więc?