Recenzja filmu

Wybuch (2011)
Matt Codd

Erupcja wulkanu

Superwulkan wybucha. Wśród ludności wybucha panika. Widz podczas oglądanie dzieła Matta Codda również wybuchnie - to ze śmiechu, to z zażenowania. Film nosi nazwę "Super Eruption", jednak nic nie
Superwulkan wybucha. Wśród ludności wybucha panika. Widz podczas oglądanie dzieła Matta Codda również wybuchnie - to ze śmiechu, to z zażenowania. Film nosi nazwę "Super Eruption", jednak nic nie jest w nim super.

Pierwsze minuty seansu już pokazują nam, z jakiej jakości filmem mamy do czynienia. Widzimy spadochroniarza, który ląduje w samym centrum lawowego piekła. Magma pędzi tuż na samochód, gdzie znajdują się uwięzieni ludzie, wśród których jest jego córka, a nasz bohater stara się ich wydostać. Niestety, nie udaje mu się ich uratować, samochód wybucha, a postać zanosi się szlochem. Cóż za smutna historia, prawda? Nie martwcie się, chwile potem cofamy się w czasie, a nasz bohater ponownie ma szansę na ratunek pasażerów pojazdu. Pomysłowe? Jak najbardziej, ale czy potrzebne było wplatać wątek science fiction w film katastroficzny? Niekoniecznie.

Odpowiedzialny za film Matt Codd jest po prostu słabym reżyserem. Wszystkie jego produkcje są nietrafnymi tworami, o który należy jak najszybciej zapomnieć, gdyż sięgają takiego dna, że mogą zapukać od drugiej strony. "Wybuch" mimo etykietki kina klasy "C" to jego największe osiągnięciem, ponieważ seans mija dosyć szybko. Fakt, faktem, że dialogi nadają się rewelacyjnie do oper mydlanych, a bohaterowie są bezbarwnym mięsem armatnim, to jedyna produkcja jego autorstwa, którą da się obejrzeć do końca.

Scenariusz nie jest jednak największym problemem "Wybuchu". Najbardziej kującą w oczy fuszerką są efekty specjalne, które nawet w zestawieniu z produkcjami z lat osiemdziesiątych wyglądają kiczowato. Lawa, pochłaniająca park Yellowstone wygląda niczym gęsta zupa pomidorowa, a pył wulkaniczny jawi się jak przybrudzone konfetti. Praca komputera jest na tyle widoczna, że niekiedy można pomyśleć, że ogląda się starą grę wideo. Warto także wspomnieć o niedopatrzeniu ze strony Martina Chichova, odpowiedzialnego za zdjęcia w produkcji, który miał do dyspozycji wiele walorów przyrodniczych Bułgarii (gdzie film powstał), lecz nie umiał z nich skorzystać. Podczas seansu nie otrzymamy ani jednego pamiętnego widoku, który mógłby zadziałać na korzyść filmowi.

"Wybuch" prezentuje się przyzwoicie ze strony gry aktorskiej. Codd zatrudnił niezłą obsadę, która bez trudu odnalazła się w swoich niewymagających szczególnych umiejętności rolach. MyAnna Buring dwoi się i troi, aby tchnąć życie w swoją jednowymiarową postać. Aktora w roli Claire wypada wiarygodnie, lecz bez wątpienia znacznie lepiej poradziła sobie w "Zejściu" czy ostatnich części sagi "Zmierzch". Richard Burgi i Juliet Aubrey również pokazali się z niezłej strony, ale pozostali w cieniu swojej koleżanki z planu.

Podsumowując, "Wybuch" to niskiej jakości film, który nie angażuje emocjonalnie widza w oglądanie. Beznadziejne efekty specjalne, bezbarwni bohaterowie oraz brak napięcia sprawia, że po seansie produkcja szybko odchodzi w zapomnienie.
1 10
Moja ocena:
2
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones