Recenzja filmu

Jailbait (2014)
Jared Cohn
Sara Malakul Lane
Erin O'Brien

Gwałty, narkotyki, lesbijki…

"Jailbait" jest tak niewiarygodnie głupi, że gdybym przekazał komuś telepatycznie moje myśli o nim, ten nie uwierzyłby, że na coś takiego można wydać jakiekolwiek pieniądze. Sam podczas seansu
"Jailbait" jest tak niewiarygodnie głupi, że gdybym przekazał komuś telepatycznie moje myśli o nim, ten nie uwierzyłby, że na coś takiego można wydać jakiekolwiek pieniądze. Sam podczas seansu nie dowierzałem. "Jailbait" to nie jest po prostu słaby film. Począwszy od kunsztu, poprzez fabułę, skończywszy na przekazie, cierpi na ciężką chorobę filmowego debilizmu.

Główną bohaterką jest Anna Nix (Sara Malakul Lane), urokliwa i skromna wiolonczelistka. Solidnym kopniakiem pozbawia życia dobierającego się do niej ojczyma (Robert Sisko). Po latach gwałtów w dzieciństwie tym razem postanawia się zbuntować, za co idzie do więzienia. Ale ponieważ "Jailbait" na gwałtach jest postawiony, Anna trafia z deszczu pod rynnę. W więzieniu, monopol na nie ma posiada miły naczelnik więzienia (Steve Hanks).

Próbuje odgadnąć czy reżyser Jared Cohn podjął próbę nakreślenia postaci Anny, jako bohaterki umęczonej, ulegającej stopniowej degradacji. Gwałty bowiem nie są jedyną drogą krzyżową. Mamy tu gangi dziewcząt próbujące sprzedać jej kopa przy każdej możliwej okazji. Mamy narkotyki, mamy lochy, próbę samobójczą, a nawet maskę Hannibala, co by bidulka kogoś nie pogryzła. Odgadnąć, czy to degrengolada zamierzona, się nie podejmę, gdyż gwałty są przedstawione tak jakby Anna je lubiła (jej cycki są - nawiasem mówiąc - mocno eksploatowane). Biedaczka, która na początku odsiadki pragnie, by wszyscy dali jej spokój, ochoczo jednak chodzi do łóżka z koleżankami. Zalatuje to zaprzeczaniem samemu sobie.

I tak to się tu kręci. Mamy skromne dziewczę, które w następnej ochoczo ulega kochance, w kolejnej krzyczy bez powodu na liderkę gangu czarnych, by jeszcze w następnej rozpłakać nad swoim losem, a ostatecznie z dziarską miną pomaszerować po narkotyki, nie przejmując się absolutnie niczym. Wszystkie te bezładne sceny są oddzielone wspomnianymi wcześniej cyckami. Taki sam chaotyczny schemat obowiązuje inne postacie. Nieformalna szefowa białych dziewcząt (Erin O'Brien) w jednej scenie jest wrogo nastawiona do Anny, ale w następnej są już najlepszymi przyjaciółkami. Raz broni naszej bohaterki, gotowa wbić nóż pod żebra każdemu, ale kiedy podczas seksu Anna odmawia jej przyjemności, staje się jej największym wrogiem. Teoretycznie Cohn stara się oprzeć wszystkie działania na jakichś motywach, ale są one totalnie błahe albo w ogóle ich nie widać. Jeśli dodamy do tego żenujące aktorstwo, szczególnie widoczne w scenach tłumienie zamieszek więźniarek (przyjrzyjcie się policjantom na drugim planie) wyłania się obraz sporego absurdu.

Modelowym przykładem tego chaosu jest postać matki Anny (Christabel Rivero), oparta o klasyczny archetyp postaci, z którą należy dokonać pojednania. Jej wątek jest tak namacalnie idiotyczny, że stanowi reprezentatywny przykład na całą durną konstrukcję filmu. Matka pojawia się w dwóch scenach. W pierwszej, wysyła swą córkę do piekła, odmawiając zeznań i broniąc ojczyma degenerata, który, "owszem gwałcił, ale przecież był dobrym człowiekiem". W drugiej scenie zabiera Annę do nieba, ogólnie przyznając jej rację i obiecując zmianę zeznań. Przypomina mi to scenę z "Kiler-ów 2-óch", gdzie wynajęty morderca miał zlecenie zabójstwa, ale jak się potem okazało, z aneksem, żeby go nie zabijać.

Jeśli Cohn rzeczywiście próbował nakreślić bohaterce klasyczną, udramatyzowaną drogę krzyżową – trudne dzieciństwo, niesłuszne oskarżenie, odrzucenie przez matkę, piekło więzienia, to popadł w śmieszność. Na chaosie, na jakim się opiera, można tworzyć chyba tylko różnego rodzaju autoparodie. Nakręcenie czegokolwiek innego jest niemożliwe. "Jailbait" pozostaje więc fatalnym samobójem. Cohn nie ma do zaoferowania nic nawet fanom prison exploitation. Nie jest w stanie wtłoczyć do swojego dzieła nawet odrobiny czystego, prymitywnego sadyzmu i golizny. Pozostaję "suche" cycki panny Malakul Lane.
1 10
Moja ocena:
1
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones